Niejednokrotnie człowiek bywa pochłonięty sprawami tego świata do tego stopnia, że trudno mu odkryć obecność Chrystusa. Nawet częste wezwania podczas liturgii „Pan z wami” nie wystarczają, by uświadomić, że Pan tu jest. Często przeżywanie Eucharystii bywa tylko powierzchowne i nie sprawia radości.
Liturgia dzisiejszej niedzieli ukazuje Boga, który przychodzi, aby obdarować wyzwoleniem i radością. Izajasz kieruje słowo do wygnanych ze swojej ziemi. W sytuacji zniewolenia słyszą pociechę, że zajaśnieje im światło i radość wypełni ich życie. Nastąpi koniec ich niewoli.
Tym, co zniewala człowieka, jest grzech. Grzech powoduje poczucie wygnania z domu Ojca. W każdym człowieku jest przestrzeń słabości i grzechów, w którą pragnie zaingerować Pan. Bóg właśnie wtedy przychodzi. Bóg wie, jak podnieść na duchu. On przychodzi jako Ten, który jest światłością świata i życiem.
Po chrzcie nad Jordanem Jezus przychodzi w okolice Kafarnaum, do Galilei pogan. Przychodzi, aby wzywać do nawrócenia i ogłosić bliskość Bożego królestwa. W ten sposób spełnia się proroctwo Izajasza. Zbawiciel przychodzi do tych, którzy nosili w sobie trudne doświadczenia, by ofiarować nowe życie. Jezus przywraca nas do życia. I nie tylko przywraca, ale i podtrzymuje, dając pokarm, dzięki któremu Boże życie w nas nieustannie trwa. Pokarm, abyśmy nie ustali w drodze. Jezus, obchodząc całą Galileę, leczył wszystkie choroby i wszelkie słabości. Ci, którzy doświadczyli spotkania z Nim, powracali do domów radośni. Czemu więc my nie jesteśmy radośni? Radość tych, którzy spotkali Jezusa podczas Jego ziemskiego życia, jest tą samą radością, która może zrodzić się w nas.
ks. Tomek Gwizdek
źródło: edycja.pl